Podjadając sobie dzisiaj na podwieczorek małe co nieco, byłam święcie przekonana, że jem orzeszki ziemne z czymś w rodzaju chipsów ziemniaczanych. Jakie było moje zdziwienie, kiedy odkryłam, że to, co uważałam za chipsy to w istocie niedojrzałe, drobne smażone szprotki. A zdradził je rybi zapach ;-)
Suszone ryby wszelkiego rodzaju, smażone drobne szprotki, czy też suszona wołowina to tak naprawdę lekkostrawny "wierzchołek azjatyckiej góry kulinarnej". Prawdziwa przygoda zaczyna się przy jajku z płodem w środku (smakołyk popularny i spotykany nawet w HK), krwi z węża, czy wywarze z zarodków mysich (podobno lek na męską impotencję). A kto bardziej ciekawy, co jeszcze oferuje chińska kuchnia, polecam filmowy spacer po chińskim bazarze.
Moja dzisiejsza przygoda kulinarna - smażone niedojrzałe szprotki, które zjadłam tylko dlatego, że pomyliłam z chipsami ziemniaczanymi :-) |
Jedno z moich bardziej szokujących odkryć w HK. |
Na bazarze w Aberdeen znajduje się mnóstwo straganów z suszonymi rybami. |
A to już ulice Sheung Wan - dzielnicy pełnej sklepów oferujących suszone owoce morza oraz inne rybie i nie tylko smakołyki. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz