Jedna noc w Bangkoku to zdecydowanie za mało, by móc odkryć w pełni tajemnice tego miasta, ale wystarczająco by poczuć choć odrobinę czym pachnie tam życie. A pachnie zdecydowanie jedzeniem, najlepszym na świecie, które można dostać z przewoźnych ulicznych straganów, zaraz potem seksem, pieniędzmi i ciężkim życiem. Na ulicach pełno obcokrajowców z młodymi, atrakcyjnymi Tajkami. Biznes się kręci, świątynie buddyjskie - jakie świątynie? Czy to ten sam Bangkok? W końcu lądujemy w niewielkim pubie prowadzonym przez młodego Taja, w pobliżu hotelu. Dobra rockowa muzyka, przy sąsiednich stolikach głównie młodzi Tajowie, atmosfera taka sama jak za starych dobrych lat w Gryfinie, gdyby tylko nie jedna sytuacja...Szumi w głowie, czas iść spać.
(Autor zdjęcia: Artur Osicki) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz